Autor Wiadomość
_Req_
PostWysłany: Sob 11:29, 28 Maj 2016    Temat postu:

To nie fajnie z ta lamblia, z tego co wiem gromadzi sie ten pasozyt w okolicy pepka a czy leczy sie zabiegowo czy zastrzykami juz nie pamietam, w kazdym razie nie jest to przyjemne. Co do owsikow to sa syropy ktore sie ztazywa w zaleznosci od wagi ciala i kuracje powtarza po 14 dniach. Po pierwszym i drugim zabiegu powinno sie przebierac posciel(bez wzgledu na to ze robilo sie to 2 dni temu) i swierze pizamki itd.To pomaga nie zawsze na stale ale srodek jest nieszkodliwy dla czlowieka bo organizm ludzki go nie wchlania. Z tego co wiem powinna zazywac cala rodzina(profilaktycznie). od syropu tansze sa tabletki ale nie kazdy dorosly da rade je pogryzc i przelknac. Dla dzieci tylko syrop podawac sie powinno co im w wiekszosci przypadkow smakuje. Niektorzy polecaja zeby rodzina odrobaczala sie raz w roku profilaktycznie. To juz kazdy ocenia wg.siebie.
Co do ukladu odpornosciowego to jest tak, ze im bardziej go chronisz tym bardziej bedzie podatny na roznego rodzaju wirusy.Ja zamiast chronic polecalbym go wzmacniac, tu duza role odgrywa witamina C jak i inne witaminy, tran rybi i w miare mozliwosci bogate odrzywianie.
Wazne tez jest duzo ruchu na swierzym powietrzu.
Co do calowania w sumie nie jest wazne gdzie sie caluje dzieciaczka wazne zeby o toym nie zapominac;) Chciaz nigdy sam nie unikalem calowania moich dzieciaczkow w usta, ma to swoje zalety. zeby pocalowac w usta musisz przykucnac, wystawic"dziubek" i mozesz patrzec caly czas na twarz dziecka i jego radosc.no i ono tez moze patrzec i to robi, i ma okazje zobaczyc jak sie cieszysz z tego.jesli calujesz w czolko lub policzek dziecko nie widzi Twojej twarzy a na dodatek mrozy oczki. Do spania jak dziecko lezy tez calowalem tylko w policzek bo taka pozycja do calowania dziecka w usta juz mi mniej odpowiadala, no ale kazdy jest inny.
Pozdrowionka:)
Bibi
PostWysłany: Pią 17:59, 27 Maj 2016    Temat postu:

Z mężem rzadko sie calujemy, wiadomo, bo jest miedzy nami przepaść... Ale nie o to pytałeś, jeśli chodzi o tę całą higieniczność, to chodzi mi głównie o jej zdrowie, córka ma bardzo słabą odporność, ciągle choruje, do tego alergia, jest przecież chorobą ukladu immunologicznego, leczymy córkę od dłuższego czasu na pasożyty, wykryte zostały u niej owsiki i lamblie, tak jak mówiłeś ze strony medycznej raczej to moje podejście. Chociaż też jakoś mnie to trochę razi całowanie małego dziecka w usta. Pracowałam w żłobku i raczej nigdy nie spotkałam sie z czymś takim, raczej w inne części ciała były dzieci całowanie.
_Req_
PostWysłany: Pią 16:52, 27 Maj 2016    Temat postu:

Bibi jest tego duzo i ze wszystkim na raz sie nie uporasz niestety. Dlatego powinnas zajac sie posegregowaniem tego wszystkiego i zajeciem sie najwazniejszymi rzeczami. Na poczatek najlepiej jedna na ktorej Ci najbardziej zalezy. Mysle ze rodzina to nie sa obcy ludzie.Czesto nie sa to ludzie wymarzeni a niekiedy nawet znienawidzeni ale tez niestety nie obcy.
Widze rozne rzeczy na ktore ja sobie bym nie pozwolil a Ty sobie pozwalalas i tutaj tez sa konierczne zmiany.Jak dla mnie wazne jest natychmiastowe reagowanie na zaistniala sytuacje. Mowienie o tym dzien, tydzien lub miesiac po tylko psuje atmosfere niczego juz nie zmieniajac.
Piszesz caly czas nowe rzeczy i tego jest naprawde duzo:) ale moze napisz co chcialabys zmienic w pierwszej kolejnosci i czy masz juz pomysl na to jak chcialabys tozrobic? Tak przy okazji z mezem tez sie nie calujecie ze wzgledow higienicznych?( To nie jest przypadkiem zlosliwie postawione pytanie ani nie ma nic wspolnego z dziadkiem, to tylko moja ciekawosc ktora sie zrodzila po wielokrokrotnym podkresleniem przez Ciebie ze to niehigieniczne)
Pozdrawiam:)
Bibi
PostWysłany: Czw 22:37, 26 Maj 2016    Temat postu:

Niestety kiedy byłam jeszcze dzieckiem miałam około 8,9 lat byłam molestowana przez pijanego brata matki mojego męża, podczas impezy imieninowej mojej mamy, wtedy moja mama kolegowała się z rodziną mojego teraz męża. Włożył mi ręce w majtki i się zabawiał jak spałam, obudziłam się i zaczęłam głośno wołać mamę i była awantura, został wyrzucony z domu. A gdy byłam z mężem parą na początku naszego związku, przed ślubem jego ojciec, przystawiał się do mnie pijany, zaczął mnie obmacywać po piersiach w samochodzie, ktory prowadził mąż. Wystraszyłam sie i wryło mnie, na drugi dzien dopiero powiedziałam o tym mężowi, powiedział, że to załatwi i teraz już nie pamietam jak to sie skończyło. Ale uraz okropny pozostał. Było to ok 10 lat temu. Dlatego też nienawidzę kiedy jakikolwiek mężczyzna całuje moje dziecko prosto w usta, jest to dla mnie poprostu zboczenie, bo tak naprawdę nie oszukujmy się dziadek jest całkiem obcym facetem dla dziecka, to nie jest jej tata, a nawet mąż mówi że nie czuje takiej potrzeby aby całować córkę w usta, woli w policzek czy szyjke, ja mam bardzo podobnie, nie odczuwam potrzeby aby ja całować w usta, ale w policzek i szyjke czy czolko, brzuszek.
Bibi
PostWysłany: Czw 22:01, 26 Maj 2016    Temat postu:

Wkurza mnie, to że teść jest za bardzo i na siłe miły jak pije, komplementuje, całuje, mało w tyłek za przeproszeniem nie wejdzie, pieniądze nam daje, o leczeniu mowy nie ma, a po jakimś czasie przestaje pić i jest opryskliwy, złośliwy, skąpy, słowem się nie odezwie i nie odwiedzi, i jak wypije to cały scenariusz powtarza się. Ma wszystkie cechy alkoholika, krzywdzi wszystkich i jak pije i jak nie pije, a ja mam tego dość i nie chce być razem z córką wciągnięta w te gierki i role w rodzinie alkoholowej, tego obawiam się najbardziej, że sama doznałam okropnych krzywd od takich ludzi i nie chce poraz kolejny być skrzywdzona, a już napewno córka. I chyba to najbardziej mnie zniechęca i tego boje sie najbardziej. Teściowej jak powiedziałam nieraz jak jest lub ma być jakoś przyjęła to do wiadomości po czasie i jest w miarę ok, ale teść i jego matka, czyli babka męża od strony teścia wykańczają mnie po całości, działają na mnie jak trucizna, wredni i złośliwi, agresywni, wszystko musi byc jak oni chcą, przekupując przy tym męża, i próbują tych samych mechanizmów ze mną. Dla nich liczy sie tylko pieniądz nie człowiek.
_Req_
PostWysłany: Czw 17:48, 26 Maj 2016    Temat postu:

Wow Bibi:) strasznie duzo napisalas na raz:) Nie wiem czy w jednym poscie bede w stanie odpowiedziec.
Zaczne moze od sily. Sily dziecko nie daje a raczej wykancza i obiera czlowieka z sil(fizycznie). Majac dziecko miedzy 0 a 5tym rokiem zycia jest to bardzo zauwazalne przez obserwatorow:).Chociaz w sumie po skonczeniu przez malucha 2,5 roku zaczyna byc lepiej;). Zgodze sie natomiast ze dziecko to motywacja (czesto jedna z najlepszych) do tego zeby sie zmienic. Sile natomiast mozna znalezc robiac w zyciu rzeczy ktore sie lubi. Powinnas miec cos takiego co sprawia Ci przyjemnosc, a jesli nie to mozna poszukac. Czy to wyjscie z kolezanka na kawe, czy zrobienie sobie dnia welnessowego, czy tez wyjscie na zakupy lub silownie. Jest mnostwo rzeczy ktore ludziom sprawiaja przyjemnosc;)
Pojdzmy dalej, z uczuleniami nie mialem kontaktu zbytnio a jezeli juz byly proste nie zlozone wiec latwo bylo sobie z nimi poradzic tzn. wyeliminowac z zycia. Oczywiscie nie wiem na ile jest to u Ciebie skomplikowane ale mysle ze juz sobie z tym radzisz chociaz moze jeszcze nie do konca ten stan rzeczy akceptujesz. Nie martwil bym sie tym tutaj czesto czas pomaga.
Nerwowosc bierze sie czesto z obserwacji otoczenia a u was jej nie brakuje wiec i mala szybko ja wchlonela. Zeby mogla sie tego pozbyc powiunno sie stworzyc inne zachowania wokol niej zeby mogla zobaczyc ze inaczej tez mozna. To akurat pewnie proste nie jest ale krok po kroku mozna do tego dojsc:). Cos co mozna zmienic w miare szybko to zaprzestanie krzyczenia. Krzyk i przemoc fizyczna odpychaja dziecko od rodzica. Na poczatku jest to male odepchniecie(w sumie tylko dla tego ze dziecko bezgranicznie kocha swoja matke i swojego ojca) ale z wiekiem tworzy przepasc w stosunkach. Krzyk jest zly i to wiemy wszyscy jednak kazdy czlowiek krzyczy, wiec calkowicie go wyeliminowac jest trudno. Krzyk czesto jest oznaka bezsilnosci lub strachu. Po to takie stworzenia jak my go dostaly, zeby odstraszajac wroga wyjsc z tego calo. Wiec w sumie ok. 95% ludzi na swiecie krzyczac pokazuja otoczeniu ze cos ich przerasta lub czegos sie boja. Dotyczy to tak samo kobiet jak i mezczyzn.
To ze trzyma pokarm w buzi niejest takie zle, gorzej jakby nim plula wokol siebie jak moj syn to robil;). Jestescie soba zmeczone i zniechecone a na to tez sa sposoby. Im wiecej robisz z kims razem tym bardziej was to zbliza. Jesli chodzi o strach o dzieci to jest normalne uczucie kazdego rodzica. Nienormalne zaczyna sie robic kiedy przez nasz strach zamykamy dziecko w zlotej klatce. Rodzic walczy z tym strachem i unika sytuacji zeby mu sie poddac. Wazne jest tez to ze nie chodzi o to w zyciu zeby dziecku nic sie nie stalo, zwlaszcza ze to ono wlasnie w tej chwili zaczyna poznawac swiat i jezeli zostanie zblokowane przez rodzicow za kilka lat trafi do "naszej paczki". Wazne jest zeby dziecku wytworzyc poczucie bezpieczenstwa. Ja robilem w ten sposob: Szlismy na plac zabaw. Przy placu zabaw mowilem dzieciom zeby uwazaly na chustawki ktore moga im zrobic krzywde jak rowniez na zjezdzalni zeby uwazaly bolatwo spasc i wycofywalem sie na lawke. Strasznie ciezko bylo mi patrzec co wyprawiaja moje smyki. Nie raz zamykalem na sek. oczy. Jednak gdy sie cos stalo, to byla wlasnie moja chwila z nimi. Podchodzilem szybkim krokiem, zachowujac lagodny glos mowilem poczekaj , uspokoj sie kochanie tata sprawdzi co sie stalo. Pamietasz mowilem ze musisz uwazac, ale nie martw sie juz Ci pomagam. Jesli byla "sliwka" przykladalem metalowa lyzke jesli skaleczenie odkazalem i robilem opatrunek. Sam decydowalem czy potrzebne bedzie odwiedzic lekarza. Czesto po zrobieniu opatrunku mowilem :widzisz kotku juz po wszystkim a do wesela i tak sie zagoi po czym szlismy razem (jesli cos powazniejszego bylo i malenstwo sie nie chcialo szybko uspokoic) na loda lub ciacho;)
To ze babcia z dziadkiem malucha rozpieszczaja to normalne jest, to ze robi torowniez ojciec to juz mniej. W wychowaniu powinniscie uczestniczyc oboje, oboje decydowac co i jak bedzie robione zeby maluch nie widzial roznicy miedzy zwyklymi zachowaniami matki i ojca w stosunku do swojej osoby. To tez nie jest latwe ale jak to mowie bez pospiechu krok po kroku mozna duzo zdzialac;) W jej wieku chyba wystarczy jesli nauczysz ja sprzatac po sobie. To dobry poczatek i wiecej jest jej jeszcze nie potrzebne. Oczywiscie zabawa z nia czy polozenie sie kolo niej do snu potrzymanie za raczke, zaspiewanie kolysanki czy przeczytanie ksiazeczki to normalne zajecia ktorych nie powinien unikac ani ojciec ani matka:)
Nie obarczaj jej od malego zbyt duza odpowiedzialnoscia lub zbyt wygorowanymi obowiazkami, w koncu to ona ma byc corka. Niektorzy od malego juz maja w domu lekarza czy prawniczke... Im nie wspolczuje ale bardzo mi szkoda tak naznaczonych dzieci. Mam tez dla takich osob przykra nowinke prawnik czy lekarz nie sa dla mnie ani troche wiecej warci niz sprzataczka ktora myje cotydzien schody. Szanuje ludzka prace i ludzki wysilek i zawsze bede to robil. Najgorsze chyba to to ze nie wynioslem tego z domu, kiedys smialem sie ze sprzataczek. Przykro mi z tego powodu ale nie czuje sie winny winni byli moi rodzice ktorzy wpajali mi falszywe wartosci.No ale calej winy nie bede im przypisywal bo w miasteczku gdzie wyrastalem cale otoczenie bylo podobnie skarzone.
Wiec widzisz ze to wszystko i wiele wiecej wynosi sie z domu a pozniej nie ma innej opcji jak z tym zyc i jakos sobie poradzic.
To ze robisz komus na przekor wiedzac ze przy tym krzywdzisz dziecko postaraj sie jak najszybciej wyeliminowac. Jesli kogos nie lubisz to nawet dobrze ja tez mam osoby ktorych nie lubie. Jednak z robienia komukolwiek na zlosc wyroslem. To typowa cecha dzieci.Dorosli ludzie nie robia sobie na zlosc. Czesto na zlosc robia osoby ktore czuja sie niedowartosciowane w jakis sposob.
Teraz do tych relacji.. i higieny....ale zaczne od relacji maz, zona, rodzice.
Uwazam ze Twoj maz dobrze robi wycofujac sie z relacji jakie budujesz z tesciami. postaw sie w jego sytuacji. On kocha swoich rodzicow, kocha Ciebie, kocha corke wiec postawienie sie po ktorejkolwiek ze stron czesto moze zniszczyc stosunki miedzy wszystkimi. Mysle ze jesli bedzie cos bardzo powaznego to poprze jedna czy druga strone. Twoj konflikt powinnas tez troche rozdrobnic;) nie na konflikt z tesciami tylko na konflikt z tesciem i konflikt z tesciowa. Z tego co napisalas tesc szuka z wami kontaktu, co nie jest zle... z tesciowymi przewaznie trudniej jest.
Twoje wojny rozgrywaj sama:) nie posluguj sie mezem. Nie podoba Ci sie ze tesc sie chce do was zblizyc? czy tylko ze robi to pijany? po trzezwemu tego nie robi?
Na koniec co do calowania... to troche trudny temat, piszesz ze przeszkadza Ci to bo niejest higieniczn. Z medycznego punktu widzenia masz racje. Tak samo pewnie jak tysiace roznych innych rzeczy. Mysle jednak ze ze wszystkich niehigienicznych rzeczy to wlasnie calowanie jest najprzyjemniejsze.Poza tym dopuki nie uzywa sie jezyka nie jest az takie straszne;) Pomysl o tym. Zastanow sie czy pocalowanie coreczki przed snem i powiedzenie jej kocham Cie skarbienie jest tego warte zeby dolozyc jej przez przypadek kilka bakterii;)
Co do konfliktu z tesciowa... jak juz z innymi toporek wojenny zakopiesz wtedy z nia sie mozecie za rogi brac, nie wiem coprawda na jakim etapie jestescie ale to ciezka walka jest:)
Nie zmieniaj zbyt wiele na raz idz spokojnie malymi kroczkami a na pewno sobie poradzisz;)
Bibi
PostWysłany: Czw 15:47, 26 Maj 2016    Temat postu:

Aha i okropnie się o nią boję, mam wrażenie że wszyscy ją chcą skrzywdzić, mimo, że wiem, że przed całym złem tego świata jej nie uchronię! Podejrzewam, że jest to jeden z objawów depresji poporodowej, nie wiem jak zmienić te odczucia i czy jestem w stanie sama to zmienić. Co do męża rodziny, to też zdaję sobię sprawę, że poprostu boję się ich wszystkich, bo sama wychowałam się w fatalnych warunkach gdzie było zawsze za dużo alkoholu i dlatego jestem wrogiem alkoholu, jak widzę że od 2 miesiecy teść pije i bez przerwy przymila sie do mnie i córki, prawie codziennie widzimy go na dworzu, czasem kilka razy dziennie, bo obok siebie mieszkamy to mnie mało szlag nie trafi, kiedy za każdym razem chce córkę całować w usta taki nieświeży, pijany, śmierdzący, ze względu na higienę nie uznaje takiego całowania, nawet ja córki w usta nie całuje, bo uważam to za niehigieniczny, prosiłam męża żeby zwrócił tacie uwagę aby nie całował jej w usta albo najlepiej wogule, ale oczywiście mąż najwyraźniej ma to gdzieś bo tego nie zrobił, a ja 6 miesiecy temu jak zwróciłam uwagę o to samo jego mamie, gdy córka była chora na Rota wirusa zeby jej nie całowała to mi jego matka zrobiła awanturę, że jestem wredną, przewrażliwioną matka, żebym sie ogarnęła i nie chowała jej pod kloszem, na to ja, że to jest moje dziecko i ja będę decydować na temat jej zdrowia. I tak to mniej wiecej wyglada ze co jakiś czas próbują teściowie wtrącić swoje 5 groszy, a mi to kompletnie nie odpowiada, mojej mamie tez nieraz mówiłam aby sie nie wtrącała w wiele spraw mojej rodziny i ona się nie obraża i mnie nie krytykuje z tego powodu, a teściowie chcieliby aby świat kręcił się tak jak oni chcą, i tu powstaje ogromny konflikt a mąż jest miedzy nami i sam nie ma kompletnie żadnego zdania.
Bibi
PostWysłany: Czw 15:20, 26 Maj 2016    Temat postu:

Bardzo dziękuje, za ciepłe słowa i wiarę we mnie. Chcę bardzo się zmienić, problem w tym, że właśnie brak mi sił, potrzebuję jakiegoś motoru napędzającego mnie, wiem, że córka powinna być dla mnie takim motorem, ale ja nie wiem czemu tak nie jest, nawet mąż ma do mnie żal o to, że w córce tej siły nie mogę odnaleźć, podejrzewam, że ma to związek z tym, że od urodzenia miałam ogromny z nią problem - dużo płakała, jest uczulona na około 20 produktów żywnościowych, w dalszym ciągu ma problem ze spaniem

w dzień i w nocy, jest nerwowa, kapryśna, wszystko jest na nie, wiele razy krzyczałam na nią podczas jedzenia ponieważ trzyma pokarm w buzi i ogólnie ona do mnie jak i ja do niej jestem zniechęcona. Dodatkowo mąż i jego rodzina rozpieszcza i pozwala jej na wszystko a ja jestem ta zła, bo wymagam od niej wielu rzeczy i ją uczę, a oni brzydko mówiąc mają to gdzieś. Uważają, że za bardzo ją zmuszam i powinnam odpuścić czasami. Jestem do nich bardzo negatywnie nastawiona i wszystko robię im na przekór mimo iż wiem, że czasami krzywdze córkę.
_Req_
PostWysłany: Czw 8:52, 26 Maj 2016    Temat postu:

Hej bibi:)
Bycie rodzicemnie jest proste, tak samo zreszta jak bycie zona czy mezem.
Nie nauczy Cie tego zadna szkola, ani obca osoba.Kazdy popelnia bledy i wychowawcze i w zwiazkach.Nie ma ludzi doskonalych ani super rodzicow.Wszystko co piekne (i tylko piekne) to nie prawda to swiat zlozony z klamstw i oszustw. Takie wlasnie sa coponajwyzej basnie braci grimm.
Z tego co piszesz domyslam sie ze sie nie szanujecie, ze nie kontrolujecie swoich zachowan i celowo (z premedytacja) wciagacie w to dziecko. Poza tym masz bardzo malo wiary w siebie i duzo wyrzutow sumienia.
...nie potrafie sama... potrafisz:) kazdy potrafi sam zmieniac, jedyne co Cie ogranicza to to ze nie jestes w stanie zmienic kogos. Zmienic potrafisz tylko (albo az) siebie i swoje zachowanie. Poza tym pamietaj ze zawsze mozesz odejsc. Jezeli ginie nadzieja i nie widac zadnego innego rozwiazania to wrecz trzeba podjac takie kroki. Niektorzy( zwlaszcza kobiety) uwazaja ze im szybciej sie wlasnie taka decyzje podejmie tym lepiej.Ja nie do konca sie z tym zgadzam z dwoch powodow. Pierwszy to to ze dziecko rodzac sie ma dwoje rodzicow, tate i mame dla niego jest niedobrze zyc w rodzinie ktora sie kloci ciagle ale i nie dobrze zyc tylko z jednym z prawdziwych rodzicow. Wiec kazde z tych dwoch rozwiazan jest zle, czasami poprostu nie ma sie wyboru i trzeba podjac decyzje zeby wybrac mniejsze zlo. Ale zlo pozostaje zlem... niestety.
Drugi to to ze odejscie czesto niczego nie zmienia i proby ulozenia sobie zycia koncza sie jeszcze gorzej.Masz dobry przyklad swojej matki.
Ja tez nieraz bylem w sytuacji do ktorej najlepiej pasowalo stwierdzenie: chcialem dobrze a wyszlo jak zawsze.
Bez wzgledu jaka decyzje podejmiesz to bedzie Twoja decyzja i to Ty bedziesz zyc z jej konsekwencjami. To bardzo wazna decyzja dla Ciebie i dla corci, dlatego zeby ja podjac i wszystko rozwazyc niejednokrotnie potrzeba czasu i sily. Brakuje Ci jej w tej chwili, co nie znaczy ze jej w Tobie nie ma:)
Pewne jest to ze sytuacja w ktorej sie znajdujesz nie moze tak dluzej trwac. To powinnas zmienic szybko, a raczej szybko zaczac zmiany. Nic nie zmieni sie samo i nic nie zmieni sie szybko. Wiec aktywnie wlacz sie do zmian ktore sa dla Ciebie wazne, nie zmienisz wszystkiego na raz wiec rob to krok po kroku. Zacznij od tego co najbardziej Ci nie pasuje i zmien to jesli nie wiesz jak, to napisz co to takiego jest, pewnie znajdzie sie pare opcji;)
Sen jest Ci potrzebny zeby zbierac sily, jesli samoczynnie nie potrafisz usypiac mozna w aptece popytac o jakies nieszkodliwe i slabo dzialajace tabletki. Bedziesz wypoczeta to i swiat bedzie lepszy;)
Wracajac do krzywdzenia dzieci, kazdy w jakis sposob to robi, ale dzieci doceniaja duzo kiedy dorosna, wazne jest zeby nigdy nie przestac probowac roznych zmian do poprawienia sytuacji.
Ja wierze w Ciebie i w Twoje decyzje. Wierze ze jestes w stanie znalezc w sobie sile i wierze ze jest z Ciebie dobra matka. Wiem tez ze sobie poradzisz bo zdajesz sobie sprawe z tego co jest zle. Jestes jeszcze zagubiona ale na dobrej drodze. Jestes madra kobieta i kochajaca matka wiedz ze wierze w to ze sobie poradzisz:)
Bibi
PostWysłany: Czw 3:43, 26 Maj 2016    Temat postu:

Znowu, jest to samo, awantura o byle g...., krzyki, wyzwiska, płacz i prośby dziecka aby tata nie krzyczał i wołanie mamy, a my jak w kołowrotku, nie możemy zatrzymać się ani na chwile w tym maraźmie. Znowu mam cała noc nieprzespaną z nerwów, bo płacze i myśle, że przecież nie chce tak żyć, że chce wszystko naprawić, ale nie wiem jak, nie potrafię sama, i tylko te wyrzuty sumienia, że tak bardzo krzywdze władną córeczkę, Boże...
_Req_
PostWysłany: Pon 16:33, 16 Maj 2016    Temat postu:

Masz meza, coreczke, mialas psa. Nie kazdy ma tyle szczescia w zyciu:) Szczescie i tragedie beda sie w Twoim zyciu przeplatac przez caly czas, jest czas na zalobe i smutek ale i jest na radosc i zabawe. Wtedy czujesz ze zyjesz ze doswiadczasz zycia w calosci. Niczyje zycie nie jest tylko piekne. Na to ze sie urodzilas nie mialas wplywu, na to kiedy umrzesz tez nie(sa wyjatki ale...) jedyne na co masz wplyw to na swoje zycie i na tym postaraj sie skupic. Oplacz pieska bo zaloba po stracie przyjaciela jest wazna. Myslisz ze smierc rozwiaze Twoje problemy? Ja mysle ze raczej nie... zastanawialas sie co stanie sie z osobami ktore kochasz?
Ze zlych sytuacji zawsze staram sie wyciagac wnioski ale nigdy nie probowalem sobie wmawiac ze jest w nich cos pozytywnego. Staram sie brac swiat jaki jest, kiedys w marzeniach tez probowalem go upiekszac i wmawiac sobie rozne rzeczy, nigdy dobrze na tym nie wyszedlem. Zobacz zycie takie jakim jest zaakceptuj je czego nie chcesz akceptopwac zmieniaj;)
PS. jesli 2 dni byly piekne to mysle ze to dobry poczatek, wiec po zalobie po stracie frodusia znowu moze byc pieknie.Smile
Bibi
PostWysłany: Pon 15:43, 16 Maj 2016    Temat postu:

Zawsze starałam się dążyć do wymarzonego życia, zawsze w każdej fatalnej sytuacji starałam się szukać pozytywnych stron, starałam nie oglądać się za siebie i iść dalej, ale teraz czuje się inaczej, brak mi sił, powietrza, pierwszy raz mam tak, że gdy pomyślę o moim przyjacielu, który odszedł to łzy same płyną mi z oczu i mnie mdli, tego feralnego dnia zwymiotowałam. I teraz przeraża mnie fakt, że znowu muszę zaczynać wszystko od nowa, będzie przez chwilę dobrze, aż nagle znowu wydarzy się coś strasznego. Przed jego śmiercią tak było, wydawało mi się że z mężem będzie już lepiej, było bardzo dobrze między nami i córką, piesek był bardzo szczęśliwy, byliśmy wszyscy razem, dwa dni do momentu jego śmierci były piękne, aż nagle ta tragedia. Mam wrażenie że ktoś rzucił na mnie jakieś fatum, wiem, że brzmi to irracjonalnie, ale już sama nie wiem co myśleć, patrząc wstecz na to moje całe wstrętne życie, zaczynam nienawidzić się za to że żyje!
_Req_
PostWysłany: Pon 10:01, 16 Maj 2016    Temat postu:

Zycienigdy nie bylo wolne od smutku ale ze wszystkim mozna sobie poradzic;) Z pomoca psychologa powinno byc lepiej. Nie szukaj pretekstow zeby je zakonczyc tylko poszukaj w sobie sposobu na Twoje wymarzone zycie i sproboj do niego dazyc. Najtrudniejsze sa pierwsze kroki a pozniej jakos to juz idzie;)
Bibi
PostWysłany: Czw 14:38, 12 Maj 2016    Temat postu:

Zgasło we mnie życie, nie mam siły żyć, chodzić, oddychać... Jutro mam wizytę u psychoterapeuty, lecz nie mam siły nawet z nim rozmawiać, kompletnie nie wiem co mowić, robić i jak dalej żyć. Mam takiego doła, że chciałabym umrzeć, zapaść się pod ziemie tam gdzie mój przyjaciel Froduś...
_Req_
PostWysłany: Pon 16:14, 09 Maj 2016    Temat postu:

No tak zwierzeta domowe to wierne i oddane stworzenia, ktorym szczerosci nie brakuje, wystarczy spojrzec a od razu wiadomo czy sie cieszy czy jest smutny czy sie zlosci:). Przykro mi ze go w ten sposob stracilas, ale pociesze ze chyba zaden ze sposobow nie jest wcale mniej bolesny(dla opiekuna).
Ja moja 16letnia suczke uspilem, wtedy nie bylo mi latwo sie na ten krok zdecydowac. A teraz z perspektywy czasu mysle ze moglem to zrobic kilka dni wczesniej zaoszczedzilbym jej prawdopodobnie cierpienia, bo sobie z pewnoscia nie. Teraz tak sobie tez czasem mysle ze jesli bylbym stary i schorowany to fajnie byloby moc tez to zycie zakonczyc zanim bliscy beda zmuszeni mnie karmic i zmieniac pieluche no i patrzec jak sie zwijam z bolu, tak moglbym resztki godnosci przynajmniej zachowac;) Ale coz zycie ... samemu sie tego nie zrobi poki jest nadzieja a jak juz tak calkiem zle jest ze czlowiek gotowy odejsc to trudno kogokolwiek poswiecic zeby za morderstwo pozniej przed sadem odpowiadal.

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group